Tajemnica Mszy świętej według św. o. Pio
Św. o. Pio: Po prefacji Chrystus przyjmuje swój krzyż. Idzie ulicami Jerozolimy, ale zanim wyruszy w ten bolesny pochód, świat okrzyknie Go zdrajcą, godnym śmierci krzyżowej. Usta, które pragnie karmić, policzki, które pragnie ocierać z łez, wszystko to zmienia się w straszne oblicza morderców, którzy we wściekłym szale, jak żarłoczne wilki, żądają krwi Niewinnego. Tłum morderców, przerażający w sile tej nienawiści, przeraża Piłata. Poddaje się, wydaje Krew niewinną. Całe Niebo upada na twarz, bo zapadł wyrok i Bóg został wydany bluźniercom, został wydany na pastwę grzeszników, aby znęcali się nad Jego biednym ciałem i niszczyli je wszelkimi sposobami. O jakże jest święty i niewinny Ten, który został wydany, jak cieszą się miliony aniołów, że przyjął to cierpienie i wypełni Wolę Ojca, otworzy Niebo zagubionym duszom i prowadzi je na powrót do raju, ale ile jeszcze łez będzie wysłanych, zanim to nastąpi.
Chrystus jest wychwalany pod Niebo, pod Niebo unosi się uwielbienie i śpiew duszy bolejącej Matki. Jak wielki jest Ten, w którym nie ma odrobiny goryczy i żalu wobec Ojca, choć przyjmuje największą karę niewinnie. Nasze “Święty, Święty” powinno być odśpiewane na cześć tego Króla, który wyrusza w anielskim pochodzie pełen godności, choć po ludzku zrównany ze zwierzęciem i gnany na śmierć nieludzką. Poprzez ten śpiew, dołączamy się do śpiewu aniołów, którzy wprawdzie bolejąc, uwielbiają Chrystusa ze Jego niewinność i czystość, z jaką przyjmuje nienawiść całego świata, wymierzoną przeciwko sobie. Nasze “Święty, Święty” rzuca kwiaty pod stopy kroczącego Chrystusa, śle Mu jedwab pod stopy, pocałunki w zranione oblicze, uwielbienie Kościoła, Jego rodzącej się w bólu Oblubienicy.
Kiedy Chrystus przybijany jest do krzyża, nasze myśli winny być wówczas przy Nim. Należy złączyć z Jego Ofiarą własną bezsilność, w której nie potrafimy wykonać żadnego ruchu. Jeszcze jedno “fiat” – bądź Wola Twoja w mojej niemocy, chorobie, głupocie, grzeszności, słabości, poddaję to wszystko Tobie Boże i liczę na Twoje miłosierdzie, bo w rękach tych “nieprzyjaciół” jestem bezsilny. Uderzenia młotem niech będą dla nas uderzeniami w nasze serca, niech nami wstrząsną, abyśmy nie przedrzemali swego życia. Po każdym uderzeniu Chrystusa – cichy jęk, ale trwanie. Niech ten sam jęk wydobywa się z naszych serc, ale nigdy nie porzucajmy Bożej drogi przez ból, bo Bóg przyniesie ulgę, tylko należy prosić z ufnością.
***
TAJEMNICA MSZY ŚWIĘTEJ według św. o. Pio
zobacz też:
